Witam Serdecznie!
W ramach Halloween postanowiłam przedstawić wiersz, dla którego inspiracją był zeszłoroczny komiks z cyklu "Cztery Pory Roku w Czterech Kadrach".
Wspomniany komiks można zobaczyć TUTAJ.
Tajemnica Mrocznego Lasu
I
Przyjemny, jesienny spacer po lesie nieustannie zakłócała jej jedna natrętna myśl
- ktoś czai się za tymi drzewami i nie spuszcza ze mnie wzroku.
Mimo to dziewczyna zdecydowała się iść dalej i skupić myśli na czymś innym
- odpocznę sobie od nieznośnego, miejskiego zgiełku,
żaden wampir energetyczny mnie tu nie znajdzie,
a wszystkie problemy odejdą w dal.
Spacerując, patrzyła jak barwne liście lecą z drzew.
Gdy tak szła leśnym traktem, usłanym szeleszczącym dywanem,
przeszła pod dwoma dziwnie poskręcanymi drzewami,
które złączyły się w górze swymi rachitycznymi i szponiastymi gałązkami.
Z
początku nie dostrzegła zmiany otoczenia. Tym, co ją zaniepokoiło był sowi chór,
który odezwał się nagle - płomykówki, pójdźki i puszczyki siedziały obok siebie
na ogołoconych gałęziach i śpiewały pieśń pełną dysonansów.
Przy tym wszyscy członkowie sowiego chóru uważnie ją obserwowali.
Serce podskoczyło jej do gardła i natychmiast zawróciła, i wówczas dostrzegła zmiany
– ociężałe, szare chmury zasłoniły niebo;
w samym lesie zrobiło się dość ciemno, a wszelkie formy traciły ostrość;
barwne
liście sprawiały wrażenie mocno wysuszonych;
natomiast droga, którą podążała wydała się jej obca
- zupełnie tak, jak gdyby ktoś poprzestawiał drzewa w całym lesie.
Z każdym upiornym taktem wyśpiewywanym przez sowi chór,
lęk narastał i zaczęła biec.
II
Nie wiedziała, ile czasu upłynęło od wejścia do lasu, a bieg potwornie ją zmęczył.
Nie udało jej się odnaleźć drogi powrotnej i miała wrażenie, że kręci się w kółko.
Usiłowała się uspokoić, lecz nie mogła.
Sowy pohukiwały cicho, a za jej plecami coś zaskrzypiało złowieszczo.
Odwróciła się i wrzasnęła.
To, co ujrzała, wyglądało jak drzewa złączone w olbrzymią masę o nieokreślonym kształcie.
Niegdyś brązowe kory, teraz mieniły się rozmaitymi odcieniami czerni,
a ich szponiaste gałęzie pulsowały czerwienią. I właśnie te gałęziaste dłonie
starały się pochwycić dziewczynę, ale ta rzuciła się do ucieczki.
Jednak coraz trudniej było jej panować nad zmęczonymi nogami.
Coraz trudniej było jej też pozbierać myśli w jedną sensowną całość.
Do tego nad głową przelatywały sowy, zwracając ku niej swoje szlary,
mrugając czerwieniejącymi oczyma i pohukując upiornie.
Gdy dziewczyna spojrzała przed siebie, ze zgrozą zauważyła, że kolejne drzewa ożywają.
Swoimi pokracznym krokami ruszyły jej na spotkanie, tym samym blokując drogę,
- tam zaczęły się stapiać w jedną złowieszczą całość, machającą drapieżnie gałęziami.
Dziewczyna przystanęła oszołomiona z rozpaczy, pojmując, że jest w pułapce.
Kiedy próbowała coś wymyślić, poczuła nagle szarpnięcie z tyłu.
To pozbawiona formy drzewna masa schwyciła ją i trzymała tak długo
aż drugie drzewne monstrum przybliżyło się, by wspólnie
wciągnąć nieszczęsną w przepastny mrok lasu.
A gdy to uczyniło, las wypełniła głucha cisza,
zakłócona przez pojedyncze pohukiwania sów.
To tyle.
Jakie jest wasze zdanie nt. powyższego utworu?
Dajcie znać w komentarzu.
Miłego Dnia! 👻
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję Serdecznie za twoją opinię!
Wyrażam nadzieję, że twoje słowa pozytywnie wpłyną na dalszy rozwój niniejszego bloga.
Z wyrazami szacunku,
Luffina