poniedziałek, 1 maja 2023

Camille Claudel - zanurzeni w walcu - haiku zmysłów

 Witam Serdecznie!


Oto nowy post z serii spotkanie ze sztuką, a w nim będzie mowa o jednej z rzeźb Camille Claudel (1864-1943), która zainspirowała mnie na tyle, by ułożyć o niej haiku.


   Camille Claudel zaczęła rzeźbić po raz pierwszy w wieku 12 lat, gdy jej rodzina mieszkała w Nogent-sur-Seine. Ojciec patrząc na jej wyroby z gliny doszedł do wniosku, że w tej sprawie warto poradzić się Alfreda Bouchera (1850-1934), miejscowego rzeźbiarza. Boucher dostrzegł u dziewczyny potencjał i nie tylko został jej mentorem, lecz także doradził dalszą edukację w Paryżu. W 1881 Claudelowie przeprowadzili się do stolicy, gdzie Camille zapisała się do Akademii Colarossiego (wówczas nie przyjmowano jeszcze kobiet do École des Beaux-Arts). Claudel wraz z kilkoma angielskimi rzeźbiarkami wynajęła studio w Paryżu. Boucher odwiedzał je, by oceniać ich postępy i czynił tak do momentu, gdy postanowił wyjechać do Włoch. Przed wyjazdem zdążył zapoznać Camille z Augustem Rodinem (1840-1917). Rzeźby Claudel urzekły Rodina na tyle, że ten zaprosił ją do swojej pracowni w 1883 r.

   W pracowni Camille stała się asystentką Rodina i pomagała mu przy tworzeniu większych zleceń takich, jak Brama piekieł czy Mieszczanie z Calais. Przy okazji pracowała też intensywnie nad własnymi projektami takimi, jak Sakuntala (1886 r.) oraz regularnie wystawiała swoje prace na Salonie. Zważywszy na to, jak ciężko było wówczas kobietom zaistnieć na rynku jako niezależnym artystkom, Rodin wspierał Camille w zdobywaniu zleceń oraz zapoznawał ją z odpowiednimi ludźmi (np. krytykami piszącymi recenzje dzieł). Do tego Rodin i Claudel dość szybko stali się kochankami pomimo znacznej różnicy wieku oraz tego, że rzeźbiarz był już w związku z Rose Beuret. Zażyłość rzeźbiarki i Rodina utrzymywała się przez blisko dziesięć lat, i w trakcie tego okresu wzajemnie się inspirowali w swojej pracy twórczej. W 1892 r. Camille zakończyła romans z Rodinem, ale utrzymywała z nim kontakt jeszcze przez kilka lat.

Oto rzeźba, na podstawie której ułożyłam haiku:

Camille Claudel, Walc, ok. 1893, odlew z brązu, wymiary: 43,2 x 23 x 34,3 cm, Musée Rodin w Paryżu.


eskapizmu wir

kontrastujące światy

zmysłami walczą


     Claudel pracowała nad rzeźbą w latach 1889-1905 i przez ten czas wykonała kilka ich wersji (kilka z nich można, np. zobaczyć w Musée Camille Claudel w Nogent-sur-Seine). Najpierw przygotowała gipsowy model, potem odlała w brązie. Ubiegała się także o uzyskanie zlecenia na marmurową wersję projektu, którym się zajmowała. Natomiast Walc wystawiła na Salonie w 1893 r. Zanim jednak doszło do zaprezentowania dzieła szerszej publiczności, Camille musiała go zmienić. Pierwotnie artystka chciała ukazać parę kompletnie nagich ludzi zanurzonych we wspólnym tańcu. Modyfikację w postaci powłóczystej tkaniny wprowadziła po inspekcji Armanda Dayota, przedstawiciela paryskiej École des Beaux-Arts w 1892 r. 

   W tych czasach twórczość kobiet podlegała kontroli, szczególnie jeśli ich dzieła zawierały w sobie erotyczne elementy. Wszystko po to, by nie gorszyć widzów odwiedzających wystawę tym, że kobieta wykonała dzieło wywołujące seksualne skojarzenia. Jak pisała Claudine Mitchell [C. Mitchell, Intellectuality and Sexuality: Camille Claudel..., "Art History", vol. 12, no. 4, 1989, p. 432.] reperkusjami dla ówczesnej artystki mogło być m. in. wykluczenie z głównej wystawy, odrzucanie zleceń, budowanie fałszywego wizerunku w recenzjach czy milczenie. Panowie artyści zwykle nie musieli przechodzić przez tego rodzaju kontrole.


Źródło powyższej ilustracji: Claudine Mitchell, Intellectuality and Sexuality: Camille Claudel, the Fin de Siecle Sculptress, "Art History", vol. 12, no. 4, 1989, p. 421.
Ta ilustracja ukazuje pierwszą wersję rzeźby. Po wystawieniu jej zlecenie o wykonanie marmurowej wersji Walca zostało odrzucone.

Długo zastanawiałam się nad tym, co chcę przekazać w swoim haiku. Tworzyłam różne wersje i żadna mi nie odpowiadała. Jednakże większość prób łączyła chęć podkreślenia ulotnej chwili. Tego momentu zanurzenia w tańcu, który pozwala na chwilę zapomnieć tańczącym o trudach codzienności. W tej krótkiej chwili para konfrontuje się z sobą w walcu, a w ich konfrontacji nie brakuje zmysłowości okazywanej za pomocą gestów.


To tyle.

Co myślicie o moim haiku?

Czy słyszeliście już kiedyś o Camille Claudel?

Dajcie znać w komentarzu.


A w następnym spotkaniu ze sztuką będzie wiersz dowolny nt. jednego z obrazów El Greca.


💃 Miłego Dnia! 💃

5 komentarzy:

  1. Piękna rzeźba, mocno wpływająca na emocje widza.
    Dzięki za kolejne spotkanie ze sztuką:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Wieki temu pisałam haiku.. i wiem, że wcale nie jest to łatwe! Haiku jest niesamowite - taka niewielka ilość słów, a ile niosą znaczenia.. I dokładnie takie jest Twoje haiku. :) Camille Claudel nie znałam wcześniej, do popołudniowej kawy poszperam sobie za jej innymi rzeźbami. Dziękuję, że mi o niej opowiedziałaś!!
    Dobrego nowego tygodnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam serdecznie ♡
    Bardzo ciekawa rzeźba. Zawsze podziwiałam tę dziedzinę sztuki, zdaje się być bardzo trudna i czasochłonna ale jakże piękna. Haiku piękne, myślę że idealnie opisuje ten zamysł tańca, te emocje, tę bliskość dwóch osób. Cudnie i inspirująco!
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, czasem w bibliotece można wybrać książkę spontanicznie, do tego nie ma potem wyrzutów sumienia jak się nie spodoba (bo jednak jak się zapłaci i się nie spodoba to już nieco inaczej jest). :) Dopiero zaczynam przygodę z powieściami A. Christie. Nie mniej jak na razie jest całkiem dobrze.

    Haiku robi wrażenie, tak samo jak rzeźba będąca inspiracją. Udane połączenie moim zdaniem. :)

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Haiku świetne, idealnie pasuje do figury. O rzeźbiarce dotąd nie słyszałam, muszę zobaczyć inne jej prace. Przykro się robi, słysząc, ile utalentowane kobiety musiały przejść, żeby gdzieś zaistnieć. Camille miała talent owszem, ale także szczęście i znajomości. Niestety zapewne było wiele kobiet, których sztuka nigdy nie została odkryta.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Serdecznie za twoją opinię!
Wyrażam nadzieję, że twoje słowa pozytywnie wpłyną na dalszy rozwój niniejszego bloga.

Z wyrazami szacunku,
Luffina