Witam Serdecznie!
Niniejszy post dedykuję P.P.
W drugiej połowie dziewiętnastego wieku, pośród wielu rozmaitych nurtów w sztuce pojawił się Symbolizm. Początkowo rozwijał się jako kierunek literacki, w którym prym wiedli tacy poeci, jak Stéphane Mallarmé, Charles Baudelaire czy Paul Verlaine. Niedługo potem zafascynowali się nim malarze chcący odbijać swoje emocje i wizje na płótnach. Zaczęli tworzyć światy utkane z marzeń sennych, zaludnione fantastycznymi stworzeniami czy enigmatycznymi postaciami rodem z Biblii oraz mitologii.
Do grona tych artystów zaliczano francuskiego malarza i rytownika Odilona Redona (1840-1916). Tak się szczęśliwie składa, że to właśnie jedno z jego dzieł posłużyło mi za inspirację do wiersza, zamieszczonego w niniejszym poście.
Oto kolejny post z serii spotkanie ze sztuką.
Bertrand Redon swój niezwykły pseudonim zawdzięczał imieniu matki - Odile. Od dziecka interesował się sztuką, więc podjął lekcje rysunku w rodzinnym Bordeaux. W 1858 r. wyruszył do Paryża, by zostać architektem, jednakże nie przyjęto go na tamtejszą Ecole des Beaux-Arts. Wkrótce potem młody artysta spotkał na swojej drodze Armanda Clavauda - botanika, który wprowadził go w świat roślin, ich budowy oraz nauczył rozmaitych sposobów obserwacji przyrody. Wspomniany naukowiec łączył w swoich pracach teorię Karola Darwina i tradycję niemieckiej Naturphilosophie. Warto również wymienić rytownika Rodolphe'a Bresdina, dzięki któremu Redon zapoznał się z arkanami technik graficznych.
W 1870 r. wybuchła wojna francusko-pruska i Redon zaciągnął się do armii. Po zakończeniu walk przeniósł się do Paryża. Wówczas jego twórczość zdominowały odcienie czerni, które osiągał z pomocą litografii oraz węgla. Po 1889 r. w działalności twórczej Redona nastąpiła znacząca zmiana. Artysta posługując się pastelami i farbami olejnymi, odkrywał korzyści, jakie niosą za sobą barwy. Zainteresował się sztuką japońską i odwiedzał Luwr w poszukiwaniu inspiracji. Malarstwo Redona wywarło wpływ na następne pokolenia artystów, w tym nabistów, fowistów czy surrealistów.
W latach 1908-14 artysta zwracał się w stronę mitologicznych piękności, tzn. Wenus, Andromedy czy też Pandory. Ostatnia z wymienionych pań będzie bohaterką mojego wiersza.
Zapraszam do zapoznania się z wierszem, który powstał na podstawie:
➡️ Odilon Redon, Pandora, olej na płótnie, 143,5 x 62,2 cm, ok. 1914, the Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, dar Alexandra M. Binga ⬅️
puszka Pandory
rozkwitając pod błękitem nieba
rajskie kwiaty ujmują swą urodą
i słodyczą niewinności
pośród tego bogactwa gleby
wyrosła zupełnie nowa postać
szczycąca się wysublimowanym pięknem
i skrywająca w dłoniach pewien sekret
w rzeczywistości piękność ta
narodziła się w pracowni boskiego kowala
a po opuszczeniu jej progów
mieszkańcy Olimpu szczodrze ją obdarowali
umysłem urodą umiejętnościami
lecz to nie było wszystko
oprócz tego powierzono tej
którą wszyscy obdarowali
puszkę
której nie wolno było otwierać
i sprowadzono na ziemię między ludzi
tak ukochanych przez Prometeusza
czy zastanawiała się wówczas
czemu bogowie i boginie tak mili i hojni byli
czy przypuszczała
że jest tylko pionkiem w ich wyrafinowanej grze
może pomyślałaby ale te myśli
te uporczywe myśli krążące wokół zawartości puszki
której nie wolno otwierać
dlaczego
jej palce usilnie chcą dotknąć wieczka
zajrzeć do wnętrza podarunku
poznać prawdę
czemu - ach czemu to jej nie daje spokoju
tak przecież nie można
nie wolno tego otwierać
za wszelką cenę musi skupić się na błękicie nieba
stopniowo przesłanianym kurtyną szarych chmur
i na słodkim zapachu kwiatów
ledwo wyczuwalnym w duchocie
Redon wykonał ten obraz, kiedy mierzył się ze zleceniem od kolekcjonera Julesa Chavasse'a, który zamówił dwa dekoracyjne panele do swojej biblioteki w Nîmes. Co ciekawe na drugim z paneli artysta przedstawił... męczeństwo św. Sebastiana.
Obraz nie zawiera jasnych nawiązań do greckiego mitu o stworzeniu kobiety, co miało być typowym zabiegiem w dziełach Redona o tematyce mitologicznej. Postaci na nich uwiecznione stanowiły narzędzie do wywoływania marzeń sennych artysty.
To wszystko na dziś.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was treścią niniejszego postu.
W następnym spotkaniu ze sztuką zagości sonet dotyczący jednego z dzieł Pieta Mondriana.
Miłego Dnia! 👩
A tak przy okazji to życzę Wam
Wesołych i Zdrowych Świąt Wielkanocnych!
🐣
Post edytowano: 4 XII 2024.
Nie nudzisz w żadnym razie, wiersz świetnie oddaje treść obrazu i legendę jednocześnie.
OdpowiedzUsuńŚwietny cykl, bardzo inspirujący:-)
Wszystko połączone jest bardzo ładnie, do tego tworzy całość zamkniętą. Podoba mi się taka forma łączenia historii sztuki i poezji.
OdpowiedzUsuńA proszę uprzejmie. :)
Swój wiersz oparłem o obraz jakiegoś z naśladowców sztuki Beksińskiego, który posługuje się wyłącznie grafiką komputerową. Ale kto to był to nie pamiętam. Dzięki za uznanie dla historii. :)
Życzę Ci na Wielkanoc spokoju ducha, pomyślności, o ile to możliwe spotkania w rodzinnym gronie oraz dużo zdrowia.
Pozdrawiam!
Chyba wcześniej się nie spotkałam z tym nazwiskiem. Hmm, tak się zastanawiam, ale sobie nie przypominam, więc stawiam na to, że nie, dlatego też dziękuję za garść dodatkowej wiedzy otrzymanej od Ciebie.
OdpowiedzUsuńDzięki za życzenia. Święta upłynęły spokojnie, a kolejne dni stały się czymś na kształt światełka w tunelu dla nas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!